Forum www.wszystkoopsach.fora.pl Strona Główna www.wszystkoopsach.fora.pl
Forum miłośników psów.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

O wystawach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wszystkoopsach.fora.pl Strona Główna -> Wystawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
owczarek'ab
Miłośnik zwierząt



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka.

PostWysłany: Nie 14:36, 20 Lut 2011    Temat postu: O wystawach

Historia wystaw psów



Nie sposób powiedzieć, kiedy zorganizowano pierwszą wystawę psów, wiadomo tylko, że było to dawno, dawno temu. Być może już w starożytnym Egipcie... Naturalna skłonność do popisywania się swoimi umiejętnościami czy swoją własnością jest równie stara jak sam człowiek.
Czy wybór najlepszej sfory psów myśliwskich, jakiego dokonywał Karol Wielki, był już wystawą psów? Czy popisy chartów - choćby Kusego i Sokoła - to już początek współczesnych wyścigów? Gdzieś trzeba wyznaczyć granicę, punkt, od którego zaczyna się liczyć historię wystaw. Dobrym pomysłem jest przyjęcie za taki punkt momentu, w którym zorganizowano pierwsze pokazy przeznaczone dla publiczności i oparte na rywalizacji o jakąś (mniej lub bardziej honorową) nagrodę.

Takiego początku można się dopatrywać w XIX wieku, najprawdopodobniej w Wielkiej Brytanii. Trzeba powiedzieć - najprawdopodobniej, bo i Francja ze swoimi wystawami rolniczymi, i Niemcy z wystawami zwierząt użytkowych też stają w paragon i usiłują udowodnić, że to właśnie u nich odbyły się pierwsze wystawy. Początkowo na całym świecie wystawy psów były tylko częścią większych wystaw rolniczych, a zwierzęta oceniano nie tylko pod kątem ich urody, lecz często także sprawności czy umiejętności. Dopiero później wydzieliły się z nich imprezy niezależne, by dziś przyćmić swą popularnością wszelkie inne wystawy zwierząt hodowlanych. Wedle dostępnych danych pierwsza wystawa psów odbyła się w 1859 roku w Newcastle-of-Tyne, gdzie pokazano 27 seterów i 23 pointery, przy czym warto zauważyć, że już ta pierwsza wystawa była sponsorowana przez producentów psiej karmy: jej organizatorem był producent puszek dla psów, które były nagrodami...

Najbardziej zajadli historycy kynologii twierdzą jednak, że właściwy początek wystaw trzeba by przesunąć jeszcze kilka lub kilkanaście lat wstecz, a powołują się na malowidło, ukazujące porównywanie psów w sali gospody, obraz pochodzący niewątpliwie z 1855 roku, albo na anons prasowy, zapraszający w 1850 roku do Oksfordu na "Największą wystawę mopsów wszelkich narodowości". Pech chce, że nic nie wiadomo o tak niebanalnie zapowiadanej imprezie, a gazeta ją zapowiadająca do tematu nie wróciła, więc na dobrą sprawę nie wiadomo nawet, czy ów pokaz mopsów się odbył... Wystawa w Newcastle-of-Tyne odbyła się za to z całą pewnością, podobnie jak o rok późniejszy pokaz w Birmingham. Dalej poszło już lawinowo - w 1863 roku wystawa w Klingsor zgromadziła już ponad 1600 psów, wystawianych w 66 rozmaitych klasach i ocenianych przez 19 sędziów!

Właśnie - sędziowie. Podstawową kwestią w kształtowaniu się praktyki wystaw psów było określenie, co i kto ma oceniać. Początkowo klasę pokazywanych psów oceniali po prostu "ludzie z towarzystwa", później znani i poważani myśliwi (bo pierwsze wystawy grupowały właśnie psy myśliwskie), by w końcu dopracować się sędziów kynologicznych z prawdziwego zdarzenia. Wymagało to jednak wpierw powstania jakiejś organizacji psiarzy, która mogłaby przyznawać tytuły sędziom. Tak też się stało, przy czym rzecz jasna, na początku prawo oceniania psów przyznali sobie twórcy organizacji, a dopiero potem wprowadzili mniej lub bardziej skomplikowane zasady zdobywania takich uprawnień (...).

Wielka Brytania - Cruft's Dog Show

W kynologii europejskiej Wielka Brytania jest niedościgłym wzorem, i choć Niemcy czy Francja próbują zająć drugie miejsce w rankingu najbardziej zapsionych krajów naszego kontynentu, Brytyjczycy pozostają poza wszelką konkurencją, a wśród ich wystaw najbardziej prestiżowy jest Cruft's Dog Show, czyli Pokaz Psów Crufta. Wystawa ta, organizowana od ponad stu lat, tak wrosła w obyczajowość Wielkiej Brytanii, że znalazło to odbicie nawet w gramatyce. Od niedawna zrezygnowano z apostrofu w jej nazwie i "Cruft's" pisze się już "Crufts", co czyni z przymiotnika dzierżawczego (od imienia własnego) rzeczownik pospolity. Rzeczywiście, słowo to jest znane na całym świecie w jednym, jedynym znaczeniu: największej, najwspanialszej i najważniejszej wystawy psów w Starym Świecie.

A zaczęło się wszystko dość niewinnie. Charles Cruft urodził się w 1852 roku, ukończył college i w 1874 roku, zamiast przejąć zakład złotniczy po ojcu, zatrudnił się jako komiwojażer w żywiołowo rozbudowującym się imperium handlowym Jamesa Spratta, producenta sucharów i prefabrykowanej suchej karmy dla psów. Bardzo szybko awansował w firmie i wkrótce objął stanowisko, będące ówczesnym odpowiednikiem managera - szefa public relations. Praca ta wymagała od Crufta kontaktów z brytyjskimi hodowcami, wśród których młody Charles szybko stał się dość popularny. Już po niespełna dwóch latach wypełniania nowych obowiązków zatrudniono go jako doradcę przy organizowaniu wystawy psów, odbywającej się u boku Wystawy Paryskiej.

Doświadczenia zdobyte podczas współorganizowania i finansowania pieniędzmi pracodawcy prowincjonalnych pokazów psów natchnęły Crufta myślą o zorganizowaniu jednej wielkiej wystawy, grupującej wszystkie psy z całej Anglii, Walii lub Szkocji. W 1891 roku - za pożyczone na podstawie niezbyt pewnego weksla pieniądze - wynajął prestiżową halę londyńskiego Royal Aquarium i zorganizował pierwszą swą wystawę. Oczywiście, uczynił to dla pieniędzy - uznał, że pokaz psich piękności jest doskonałym sposobem zarobkowania. Przecież płacą i wystawcy, i publiczność, i właściciele okazjonalnych stoisk... Filozofia ta obowiązuje do dziś, i w zasadzie trudno znaleźć dobrze zorganizowaną i przemyślaną wystawę, która nie przyniosłaby organizatorom znacznego dochodu. Już na przełomie wieków wszelkie wystawy psów w Wielkiej Brytanii były związane z nazwiskiem Crufta; jego genialnym pomysłem było to, że na jego wystawę nie można się "zapisać", o prawo startu na niej trzeba rywalizować, odnosząc sukcesy na innych wystawach. W ten sposób każdy właściciel psa, który chciał pokazać się na wystawie londyńskiej, musiał przedtem zapłacić za udział w choćby jednej innej, czyli pan Cruft inkasował za jednego wystawcę co najmniej dwa razy.

Wystawa Crufta aż do jego śmierci w 1938 roku była przedsięwzięciem całkowicie prywatnym. W 1939 roku wdowa po Charlesie Crufcie zorganizowała jeszcze sama wystawę, ale II wojna światowa sprawiła, że wszelkie wystawy psów odwołano i spadkobiercy Crufta, zajmujący się od lat wyłącznie pracą na ich rzecz, stracili podstawy egzystencji. Już w 1942 roku zdali sobie sprawę, że nie udźwigną finansowo organizacji wystaw powojennych, i zwrócili się do Kennel Clubu z prośbą o przejęcie tego honoru wraz z tradycyjną nazwą (w zamian za niewielką rentę...). Pierwsza powojenna wystawa Crufta - organizowana już nie przez przedsiębiorstwo rodzinne, lecz przez Kennel Club - odbyła się w 1948 roku, w 1956 rozłożono ją na dwa dni, w 1982 - na trzy, a w 1987 i później zajmowała już cztery dni. W stulecie wystawy (1991) przeniesiono ją z Londynu do Birmingham, do olbrzymich, reprezentacyjnych hal National Exhibition Center. W Londynie zabrakło już miejsca dla tak olbrzymiego przedsięwzięcia, a władze miejskie Birmingham chętnie goszczą u siebie imprezę ściągającą tak liczne rzesze turystów.

O randze tego przedsięwzięcia niech świadczy choćby to, że - pomimo wstępnych eliminacji - w 2000 roku na wystawie Crufta zaprezentowano 21 656 psów, a na terenach wystawy działało 351 stoisk handlowych (nie licząc straganów z hot dogami, rybą z frytkami czy katalogami wystawy), obsługujących ponad 200 000 widzów z całego świata!

Stany Zjednoczone - Westminster Dog Show

Westminster Dog Show jest najstarszą tradycyjną imprezą sportową w USA, z wyjątkiem jedynie Kentucky Derby, organizowaną co roku także w latach wojen światowych czy Wielkiego Kryzysu. W dotychczasowych ponad stu dwudziestu wystawach wzięło udział przeszło ćwierć miliona psów! Jednocześnie nie jest to wystawa największa, ba - jak na amerykańskie obyczaje jedna z mniejszych: bierze w niej udział raptem 2500 zwierząt. Co roku trwa wyścig, by "zaklepać" swemu psu miejsce na tym pokazie, zanim organizatorzy arbitralnie zamkną listę uczestników. Rokrocznie ponad 6000 psów ma prawo startu w tej najbardziej prestiżowej imprezie kynologicznej USA, którą zainteresowanie od pierwszego dnia jej dziejów przerastało możliwości organizatorów!

Ponad sto dwadzieścia lat temu grupa amerykańskich dżentelmenów zajmujących się psami, początkowo głównie gun dogs - pointerami i seterami - spotykała się systematycznie w salonach recepcyjnych hotelu Westminster w Nowym Jorku. W 1876 roku szacowne grono postanowiło zorganizować się w klub miłośników psów rasowych, który od tradycyjnego miejsca spotkań przyjął nazwę Westminster Kennel Club. Obserwując sukcesy wystaw psów w Wielkiej Brytanii oraz wystawy w Filadelfii (w 1873 roku odbyła się tam pierwsza wystawa psów w USA) i szukając sposobu na sfinansowanie działalności nowo powołanego klubu, postanowiono zorganizować pokaz psów w New York City.

Pierwszy Doroczny Nowojorski Pokaz Psów, zorganizowany przez Westminster Kennel Club, został zaplanowany w dniach od 8 do 10 maja 1877 na terenie Gilmore's Garden, między Madison Avenue a 26th Street. Zainteresowanie nim wśród wystawców i publiczności było tak wielkie, że od razu przedłużono go o jeden dzień, 11 maja. Do dziś - z kilkoma wyjątkami w końcu XIX wieku - Westminster Dog Show odbywa się na terenach Madison Square Garden. W 1888 roku klub przeniósł termin tradycyjnej już wystawy z maja na trzeci tydzień lutego, który to termin obowiązuje do dziś. Od pierwszej wystawy w 1877 roku aż po rok 1920 Westminster był wystawą czterodniową. Następnie - od 1921 do 1940 roku - wystawa trwała 3 dni, gdyż hala Madison Square Garden była niezbędna na czwartkowe zawody bokserskie. Ostatecznie Westminster został wystawą dwudniową, ale od 1992 roku przestał być imprezą otwartą, lecz stał się wyłącznie rywalizacją championów.

Pierwszy raz tytuł Best in Show - najlepszego psa wystawy - został przyznany w 1907 roku foksterierowi krótkowłosemu Ch. Warren Remedy. On także zdobył to najwyższe wyróżnienie w 1908 i 1909 roku, pozostając do dziś jedynym psem w historii, który trzykrotnie zdobył ten tytuł na wystawie westminsterskiej. Tylko kilka psów i raptem pięciu właścicieli (z rozmaitymi psami) zdobyło tytuł BiS na Westminsterze więcej niż raz, przy czym jedną z nich była w latach dziewięćdziesiątych XX wieku kanadyjska hodowczyni Anne E. Snelling, co samo w sobie jest wydarzeniem, gdyż tytuł Best in Show na Westminsterze jest niejako zarezerwowany dla wystawców z USA.

Już na kilka dni przed wystawą teren pokazu jest obwieszony emblematami wystawy, a także strzałkami i wyjaśnieniami, gdzie będą pokazywane konkretne rasy. Psy przybywają z całej Ameryki (a nawet - zwłaszcza ostatnio - z Europy) często na dwa lub trzy dni przed wystawą i oznakowanie to pomaga wystawcom i handlerom w "rozpoznaniu" terenu. W przeddzień wystawy, w niedzielę wieczorem, na głównej arenie Madison Square Garden odbywają się jeszcze mecze hokejowe. Natychmiast po zakończeniu rozgrywek sprząta się lód i organizatorzy wystawy przystępują do ustawiania ringów. W poniedziałek rano rozpoczyna się ocena poszczególnych ras, a po południu odbywają się wybory najlepszych psów w grupach. We wtorek rano są oceniane rasy, które nie zmieściły się na ringach w poniedziałek, a po południu staje do rywalizacji już tylko kilka psów, wybranych jako najlepsze z ponad 2500 zwierząt, biorących udział w otwarciu wystawy. Relacje z finałowych konkurencji tej wystawy są bezpośrednio transmitowane przez kilkanaście, a z lekkim opóźnieniem - przez ponad sto stacji telewizyjnych. Na koniec tylko jeden pies staje samotnie w świetle reflektorów na środku Madison Square Garden; Best in Show na Westminsterze, najlepszy pies Ameryki Północnej.

tekst Adam Janowski

Jak wygląda dzień wystawy?



Spróbujmy wyobrazić sobie cały dzień wystawowy od samego początku, od „godziny zero". Wyjeżdżając na wystawę, zawsze musimy założyć, że psy naszej rasy będą wystawiane jako pierwsze, więc na potwierdzeniu zgłoszenia trzeba koniecznie sprawdzić, o której rozpoczyna się ocena. Odejmujemy od tej pory pół godziny i już wiemy, o której najpóźniej musimy być na terenie wystawy.
Obliczając czas dojazdu, musimy przygotować się zarówno na niespodziewane postoje (czy jesteśmy pewni, że nasz pies nie wymiotuje w czasie dłuższej jazdy samochodem?), jak i na błądzenie w nieznanym mieście w poszukiwaniu terenu wystawy. Co prawda większość organizatorów oznacza specjalnymi strzałkami widocznymi z samochodu trasę dojazdu na wystawę, ale zazwyczaj nie obędzie się bez pytania o drogę.

Po dojechaniu na teren wystawy (z reguły jest to jakiś stadion) musimy znaleźć miejsce do zaparkowania możliwie blisko wejścia. Pamiętajmy, że zazwyczaj wystawcy, a więc osoby z psami, mają wyznaczone specjalne wejście, bramkę, przy której dyżur pełni lekarz weterynarii, sprawdzający dokumenty zdrowia psa (książeczkę szczepień oraz świadectwo weterynaryjne). Warto zawczasu przygotować sobie te papiery, by nie szukać ich w torbach dopiero na wezwanie lekarza.

Także już przy wejściu trzeba okazać przysłane nam przez organizatorów potwierdzenie przyjęcia psa na wystawę. Zastępuje nam ono bilet, gdyż zgłoszenie psa uprawnia do bezpłatnego wejścia na teren wystawy - niestety, tylko jedną osobę (bardzo rzadko dwie). Jeśli wybieramy się całą rodziną, to pamiętajmy, że zazwyczaj tylko jedna osoba wchodzi z psem na podstawie zgłoszenia wejściem dla wystawców, pozostałe zaś wejściem dla publiczności, po kupieniu biletu.

Już na terenie wystawy pierwsze kroki kierujemy do sekretariatu lub specjalnego punktu (zazwyczaj jest to stolik pod parasolem, obok wejścia dla wystawców), w którym odbieramy najważniejszy bodaj dokument: katalog wystawowy. Dobrym obyczajem organizatorów wystaw jest przysyłanie wraz z potwierdzeniem zgłoszenia kuponu na katalog i numeru startowego. Jeśli nie przysłano nam numeru startowego ani kuponu na odbiór katalogu, to prawdopodobnie organizatorzy do czasu wysłania potwierdzenia nie otrzymali potwierdzenia wpłaty pieniędzy na udział w wystawie. Pies bez numeru startowego nie może brać udziału w wystawie, przeto - jeśli nadal nie mamy tego numeru - idźmy czym prędzej do sekretariatu wystawy, gdzie (zazwyczaj stojąc w długiej, a niecierpliwej kolejce) okazawszy dowód wpłaty, odbierzemy numer startowy i katalog.

Jest to także ostatni moment do zapłacenia za wystawę, jeśli nie zrobiliśmy tego wcześniej. Na każdej wystawie znajduje się kasa, w której można opłacić udział w wystawie - przypominam tylko, że w dniu wystawy zazwyczaj płacimy sporo drożej niż wcześniej!

Kiedy mamy już numer startowy i katalog, sprawdzamy w nim, na którym ringu będzie oceniany nasz pies. W każdym katalogu (no, prawie każdym) jest narysowany schematyczny podział ringów, tak by wystawcy, nie błądząc, trafili w pobliże "swojego" ringu. Idziemy tam i staramy się znaleźć jakieś wygodne miejsce - to znaczy w miarę możliwości z odrobiną cienia, i położone jak najbliżej lin okalających teren ringu, tak by móc spokojnie oglądać konkurencję.

Rzadko się zdarza, by sędzia na ringu oceniał tylko jedną rasę - zazwyczaj jest ich kilka. W katalogu jest wydrukowany plan sędziowania, podający, w jakiej kolejności psy będą wchodziły na ring, co może dać nam wskazówkę (choćby w przybliżeniu) o której będziemy oceniani. Na wystawach międzynarodowych przy planie sędziowania są umieszczone także godziny oceny, ale niestety, rzadko wszystko idzie według planu, gdyż sędziowie zazwyczaj oceniają psy wolniej, niż zakładali organizatorzy. Jeśli w katalogu są wydrukowane dokładne godziny rozpoczęcia ocen poszczególnych ras czy nawet klas, to sędzia nie ma prawa wcześniej zaprosić psów do oceny. Jeśli takiego "timingu" nie ma, to psy wchodzą na ring, wzywane przez gospodarza ringu w miarę postępów w sędziowaniu - a zatem musimy cały czas jednym okiem patrzeć na sytuację na „naszym" ringu. Psy, które spóźniły się do oceny, wypadają z konkurencji i najwyżej mogą uzyskać ocenę sędziego bez prawa do tytułów.

Wyjątkiem jest sytuacja, w której nasz pies jest jedynym przedstawicielem swej rasy na danej wystawie - wtedy dopuszczalne są zmiany w planie sędziowania, zależne od woli i uznania sędziego.


Na ring psy jednej rasy wchodzą w ściśle określonej kolejności - najpierw samce, potem suki, a poszczególne klasy w myśl zasady "od najmłodszego". W Polsce najpierw ocenia się psy w klasie szczeniąt (jeśli jest, bo to rzadkość), następnie młodzieży, pośredniej, otwartej, użytkowej (jeśli rasa podlega próbom pracy), championów i dopiero potem, w tej samej kolejności - suki. Jeśli do którejś z klas nie zgłoszono wcale psów, to katalog omija tę klasę i przechodzi od razu do następnej, więc wcale nierzadkie są sytuacje, gdy np. klasa championów jest oceniana jako pierwsza!

Wchodząc z psem na ring (zawsze tylko jedna osoba!), pamiętajmy, by - oprócz wspomnianych wyżej grzebieni czy zabaweczek - wziąć ze sobą numer startowy psa i przyczepić go sobie w widocznym miejscu. Regulamin wprawdzie mówi wyraźnie, ze należy go nosić na piersi, ale nikt nie przestrzega tej zasady. Pewną modą wśród wystawców jest nawet celowe umieszczanie numeru startowego na lewym ramieniu, tak by cały czas był widoczny dla sędziego. Tak regulaminowo nosi się numery startowe w USA, a wielu wystawców udatnie snobuje się na wszelkie mody zza oceanu. Zdarzało mi się już widzieć numery startowe poprzyczepiane w najdziwniejszych miejscach - nawet na nagich udach wystawczyń - ale rzadko robi to dobre wrażenie.

Numer startowy służy sędziemu i sekretarzowi ringowemu do bezbłędnej identyfikacji psa, ale pamiętajmy, że publiczności też się coś należy, przynajmniej możliwość sprawdzenia w katalogu imienia i pochodzenia psa występującego na ringu, a numer startowy jest dla niej jedyną wskazówką. Odkąd na wystawach czołowym sponsorem jest Pedigree PAL, większość numerów ma postać samoprzylepnych naklejek, ale można się spotkać, i to wcale nierzadko, z numerami na zwykłych kartonikach. Warto zatem wziąć ze sobą z domu choćby niedużą agrafkę, mimo że stragany na każdej wystawie zaproponują nam wiele rozmaitych zameczków i przywieszek.

Na ringu wystawowym podczas oceny mają prawo przebywać wyłącznie wystawcy właśnie ocenianych psów, sędzia, sekretarz ringowy (gospodarz ringu) i ewentualnie tłumacz sędziego, a na wystawach mniejszej rangi - asystent sędziego. Żadne inne osoby nie mają wstępu na ring!

Gospodarz ringu (lub asystent) po kolei wzywają psy do oceny, wywołując najpierw rasę, potem płeć, potem klasę - np. "seter szkocki, suki, klasa młodzieży". Wszystkie zwierzęta ujęte w katalogu właśnie w tej klasie mają natychmiast zjawić się na ringu, ustawić się w okrąg w kolejności numerów startowych i... czekać na polecenia. Warto pamiętać, że w każdej klasie psy są w katalogu uszeregowane w kolejności alfabetycznej, wedle imion rodowodowych, a więc psy o imionach na literę A będą stały przed innymi. Z reguły sędzia rozpoczyna ocenę od sprawdzenia zębów wszystkim psom, później po kolei prosi zwierzęta do opisu, następnie jedna - dwie (albo piętnaście...) rundki wkoło ringu - i już po wszystkim. Kolejność tych elementów może być różna - najpierw psy mogą chodzić w kółko, a dopiero potem być badane przez sędziego pojedynczo. Nie ma żadnych obowiązujących reguł - trzeba tylko zapamiętać, że każdy pies jest oceniany w ruchu, oglądany z boku, a następnie z przodu i z tyłu, także w ruchu. Zazwyczaj sędziowie nakazują wystawcy przeprowadzić psa "od siebie" i "do siebie", choć zdarzają się arbitrzy, którzy nakazują poprowadzić go po trójkącie lub na kształt litery L, tak by móc obejrzeć idące zwierzę z przodu, z tyłu i z obu boków. Psy niewielkich ras są zapraszane przez asystenta lub gospodarza ringu na stolik, na którym sędzia będzie mógł spokojnie "posędziować rękami", czyli obmacać psa. Pamiętajmy o tym, i przećwiczmy zawczasu z psami podnoszenie i ustawianie na niewielkim, z reguły chybotliwym, stoliku! Po ocenieniu wszystkich psów przez sędziego gospodarz ringu ustawia na środku tabliczki z numerami 1, 2 i 3, sędzia wskazuje psom odpowiednie jego zdaniem miejsce i tak kończy się ocena psów w klasie. W każdej klasie sędzia musi ustawić psy w kolejności od najlepszego do najgorszego, przy czym jego werdykt obejmuje tylko 4 pierwsze psy (tak zwane lokaty). Wiadomo, który pies jest pierwszy, który drugi, trzeci i czwarty. Nie wiadomo, który byłby piąty, bo sędzia wyznacza tylko 4 pierwsze miejsca! Który pies byłby szósty, a który dwunasty, można się tylko domyślać, choć sędziowie oceniający wedle metody porównawczej siłą rzeczy szeregują wszystkie psy. Teraz każdy dostanie swój opis - kartę oceny - i po zabawie.

No, może nie dla wszystkich. Ale na razie wystarczy wiedzieć, że zwycięzca klasy dostaje swoją kartę opisu dopiero po zakończeniu oceny wszystkich psów całej rasy, bo po wygraniu w klasie (w żargonie wystawców - "po wyjściu z klasy") będzie jeszcze porównywany ze zwycięzcami innych klas, rywalizując o kolejne tytuły i nagrody. W niektórych wypadkach - dotyczy to wystaw międzynarodowych - czujność powinien zachować także właściciel psa drugiego w klasie, bo i on w korzystnej sytuacji może jeszcze zawalczyć o tytuły...

Jeśli zdarzy się nam - co niestety, bywa bolesną praktyką w niektórych rasach - że nasz pies zostanie zaatakowany przez konkurenta na ringu, mamy pełne prawo (a nawet obowiązek!) poskarżyć się sędziemu. Nie wolno dopuszczać, by nieuczciwi wystawcy szczuli i podjudzali swe psy na ringu, żeby zastraszyć konkurentów i lepiej pokazać swego psa (każdy pies szykujący się do awantury przybiera imponującą pozę, w której wygląda najlepiej!). Nie wolno tego puszczać płazem. Skarga na nieuczciwego konkurenta jest świętym prawem każdego wystawcy i nie może pozostać bez reakcji sędziego (jeśli sam wcześniej nie zauważył niesportowego zachowania właściciela agresywnego psa), który powinien co najmniej udzielić winnemu upomnienia, a nawet odmówić oceny jego psa.

Każdy wystawca musi przyswoić sobie trzy żelazne zasady ringowej etykiety. Po pierwsze - mimo że psy chodzą w kółko w rozmaitym tempie, trzeba zawsze chodzić z szybkością, jaką wyćwiczyło się ze swoim psem, ale w żadnym wypadku nie doganiać ani tym bardziej, przeganiać innych psów! Po drugie - za żadne skarby nie można sobie pozwolić na ringu na jakiekolwiek manifestowanie niezadowolenia czy rozczarowania. Demonstrowanie radości z wygranej jest jak najbardziej na miejscu, ale zawodu z przegranej - nigdy. Dobrym obyczajem jest także pogratulowanie zwycięzcy, ale równie dobrze można to zrobić już po zejściu z ringu. I trzecia reguła - wystawca musi być uprzedzająco grzeczny wobec wszystkich innych osób na ringu: konkurentów, asystenta i sędziego.

Jeśli chcesz zdenerwować sędziego, to:

* wchodź na ring w ostatniej chwili i najlepiej zawracaj kilka razy po zapomniany grzebień,

* zapomnij numeru startowego lub przyczep sobie równocześnie dwa,

* nie słuchaj poleceń gospodarza ringu,

* rozmawiaj z innymi wystawcami podczas oceny psów,

* podawaj psu smakołyki najlepiej tuż przed sprawdzaniem zębów,

* przy ocenie psa podkreślaj jego zalety, zwłaszcza te, których po nim nie widać - użytkowość, pochodzenie, dotychczasowe osiągnięcia - i komentuj wygląd lub zachowanie konkurentów,

* zachowuj się brutalnie wobec swego psa,

* pokazuj psa brudnego,

* po zejściu z ringu koniecznie domagaj się wyjaśnień, dlaczego Twój pies nie wygrał.

tekst Adam Janowski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez owczarek'ab dnia Pon 13:29, 21 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
owczarek'ab
Miłośnik zwierząt



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka.

PostWysłany: Pon 13:28, 21 Lut 2011    Temat postu:

Szkoła na wybiegu


I - Ola Szydłowska, II - Agata Wilczewska, III - Paulina Grzyb

Zacięcie na twarzy, nerwowe obgryzanie paznokci, wielkie skupienie, w dłoni cienka linka, a na jej końcu pies. Młoda prezenterka właśnie wkracza na ring. Za chwilę otrzyma od sędziego polecenie, które będzie musiała precyzyjnie wykonać. To wyzwanie niemal tak trudne, jak klasówka z fizyki, a jednak adrenalina wystawowa wciąga, kusi i uzależnia.
Przed jednym z ringów Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych w Warszawie spotykam grupkę młodzieży. Są to głównie dziewczyny, wśród nich jeden chłopak, rodzynek. Niektóre trzymają na smyczach psy, inne są same, głośno o czymś rozmawiają. Poszukuję młodych prezenterów, więc podchodzę do nich i pytam, na co czekają, z nadzieją, że dobrze trafiłam.

– Na sędzię – odpowiada młodziutka, delikatna, elegancko ubrana dziewczynka. – Spóźnia się – dodaje.

– Tak, w zeszłym tygodniu była podobna sytuacja. Sędzia spóźniła się dwie godziny na ring, a potem musieliśmy się spieszyć na eliminacjach. Bo my startujemy w Młodym Prezenterze – mówi druga, z lekką nutą nerwowości w głosie.

Po chwili sędzia się pojawia i wszyscy szturmem biegną do stolika po numerki startowe. Od nich zależy, kto po kim wystąpi; zazwyczaj są przyznawane zgodnie z kolejnością zgłoszenia w katalogu.

Młody i młodszy

Konkurencja, zwana również z angielskiego Junior Handling, rozgrywa się w dwóch grupach wiekowych: młodszej (9–12 lat) i starszej (13–18 lat). Dolna granica wieku to ukończone najpóźniej w dniu wystawy 9 lat, natomiast górna – 18 lat (obowiązuje do końca roku kalendarzowego, w którym prezenter stał się pełnoletni). Grupę wiekową zmienia się z początkiem roku kalendarzowego następującego po tym, w którym młody człowiek miał 13. urodziny.

Nie każdy zaczyna od grupy młodszej. Często dzieci dowiadują się o możliwości udziału w konkursie na tyle późno, że od razu stają w szranki z doświadczonymi już prezenterami w grupie starszej. Tak było w wypadku Zuzanny Ligockiej, prezenterki z Częstochowy.

– Pierwszy raz wystartowałam w konkursie w ubiegłym roku w Łodzi w wieku 15 lat i był to mój debiut na ringu – mówi Zuzanna. – Przedtem nie miałam pojęcia o tych wszystkich figurach i zadaniach. Zawsze lubiłam chodzić na wystawy, ale głównie oglądałam psy. Do tego występu przygotowywali mnie znajomi hodowcy husky.

W Łodzi weszłam do finału konkursu i to mnie zmobilizowało do dalszej pracy – dodaje z dumą.

Zuzanna startuje z yorkiem, pieskiem, którego trzy lata temu kupiła za własne, uzbierane pieniądze. Jednak większość młodych prezenterów to dzieci hodowców lub właścicieli psów, którzy od wielu lat są związani z kynologią. Monika Malitka, córka międzynarodowej sędzi i hodowczyni kilku ras, pierwsze kroki na ringu stawiała, gdy miała cztery lata.

– Pokazywałam mojego pinczera miniaturowego, przy czym sędzia przerwał ocenę i zapytał: czy to dziecko nie jest za małe na prezentera? Jaki jest dopuszczalny wiek osoby pokazującej psa? – śmieje się 17-letnia dziś Monika. – Oczywiście w regulaminie wystaw nie ma ani słowa o wieku handlera, więc skoro radziłam sobie z psem, to pozwolono mi dokończyć prezentacji.

Mając osiem lat Monika, startowała już w konkursie Młody Prezenter, gdyż uzyskała zgodę Związku Kynologicznego na udział w tej dyscyplinie rok wcześniej, niż przewiduje regulamin. Teraz jest już doświadczoną prezenterką. Nie tylko regularnie bierze udział w Junior Handling, ale z powodzeniem wystawia najróżniejsze rasy w ringach.

Pierwsze kroki

Nie da się wystartować w konkursie bez ćwiczeń przygotowujących do niego i wiedzy na temat psów, ich prezentacji i specyfiki imprezy. Konkurencja polega bowiem na wykonywaniu pewnych określonych poleceń, które wydaje i ocenia sędzia. Podstawowe figury, które powinien znać i umieć wykonać każdy prezenter, to: prowadzenie psa po prostej, po okręgu lub trójkącie (sędzia może wtedy zmienić miejsce, z którego obserwuje prezentera z psem), litera „T”, litera „L”, ósemka. Czasem zadanie może być trudniejsze, gdy sędzia poprosi o zrobienie dwóch figur jedna po drugiej, np. trójkąta i litery „L”. Prezentacji psa należy dokonać tak, żeby nigdy go nie zasłonić sobą, musi być pierwszy od strony sędziego, co dla niewprawionego młodego człowieka jest bardzo trudne.

Wszystkie figury dziecko może ćwiczyć w domu przed wystartowaniem w zawodach. Z pomocą przychodzi internet, zwłaszcza serwisy filmowe, np. YouTube.

– Zanim zdecydowałam się na udział w konkursie, oglądałam mnóstwo zdjęć i filmów z Młodego Prezentera w internecie – mówi Zuzanna Ligocka. – Potem próbowałam sama ze swoim psem tego, co zaobserwowałam w sieci. Kolejne doświadczenia zdobywałam na wystawach, podglądając najlepszych prezenterów i zwracając uwagę na wszystkie szczegóły ich występu. Jednak dopiero ćwiczenia pod okiem prawdziwych wystawców dodały mi odwagi i byłam gotowa spróbować swoich sił na wystawie – wspomina.

Wielu młodych prezenterów udziela rad swoim młodszym kolegom, dzieląc się dużą wiedzą, czasem też zdradzają triki i tajemnice. Do wielu rzeczy jednak najczęściej żółtodzioby muszą dojść same, robiąc wcześniej wiele błędów.

– Nie można się załamywać niepowodzeniami podczas występów, bo każdy kolejny to dodatkowe doświadczenie, które z czasem na pewno doceni niejeden sędzia – radzi Joanna Łukaszuk, która przez wiele lat startowała jako młody prezenter.

Odpowiedni pies

W konkursie może brać udział jedynie pies rasowy i łatwy do prowadzenia. Ważne jest też dopasowanie rasy do handlera – osobę niewielkiej postury przytłacza psi olbrzym, z kolei prezenter postawnej budowy będzie wyglądał komicznie z chihuahua. W konkursie ocenia się nie tylko wystawcę, jego umiejętność poradzenia sobie z czworonogiem, ale też cały duet. Niewielu młodych prezenterów ma do dyspozycji różne psy, z których może wybrać i ułożyć tego jednego – idealnego. Oczywiście każdy ma ulubione i wymarzone rasy, z którymi chciałby startować w konkursie.

– Przez trzy lata, zanim „dorobiłam się” własnych psów, dzwoniłam do hodowców z prośbą o pożyczenie czworonoga – wspomina Ala Nowak, prezenterka z wieloma sukcesami na koncie. – Większość była przychylna i podczas wystawy, po ocenie psa w ringu, oddawała mi pupila, z którym mogłam wziąć udział w eliminacjach, a czasem też w finale. Tak było do chwili, gdy spotkałam hodowców basenji, które bardzo dobrze mi się pokazywało. Oni przekonali moich rodziców do tej rasy i teraz mam dwa własne basenji, które regularnie wystawiam – chwali się Ala.

Młodzież najczęściej prezentuje spaniele, owczarki australijskie, goldeny, husky i yorkshire terriery. Jednym z elementów konkursu jest zamiana psów, dlatego powinny one być przyzwyczajone do tego, że prowadzą je różne osoby. Sędzia może wtedy ocenić, czy prezenter równie dobrze poradzi sobie z obcym czworonogiem, jak ze swoim.

Szkoła i wystawy

Konkursy Młody Prezenter przeprowadza się na większości wystaw krajowych i na wszystkich międzynarodowych. O ile imprezy krajowe odbywają się głównie w niedzielę, o tyle te drugie są zazwyczaj dwu- lub trzydniowe (weekendowe). Czasem trzeba na nie pojechać już w piątek, a nawet w czwartek po południu, jeśli odbywają się za granicą. Jak pogodzić wyjazdy ze szkołą?

– Takich wystaw jest niewiele i jeśli trzeba, rodzice mogą wypisać zwolnienie z lekcji – wyjaśnia Anna Nowicka, handlerka z grupy młodszej wystawiająca owczarka australijskiego. – Czasem, jak mam sprawdzian w poniedziałek, a akurat w weekend muszę pojechać na wystawę, mama każe mi wziąć książki i uczyć się w podróży albo podczas przerwy na wystawie. Jak na razie nie mam problemów w szkole, a rodzice popierają moją pasję. Mam nadzieję, że zawsze będę mogła pogodzić jedno i drugie – dodaje Ania.

Rówieśnicy zazwyczaj nie mają pojęcia, na czym polega pasja kolegów. Większości z nich wystawy kojarzą się z bezsensownym bieganiem z psami po ringu i z nudą.

– Moi koledzy myślą, że nic na nich nie robię. Nie wyobrażają sobie, jak dużo pracy, nerwów i emocji kosztują mnie te konkursy, ale równocześnie jak wiele dają satysfakcji! – mówi Anna Nowicka. – Na wystawach żyję innym życiem niż w szkole. Mam wielu znajomych z całej Polski, których nigdy bym nie spotkała, gdyby nie te wyjazdy. Nie wyobrażam sobie życia bez cotygodniowych wypraw.

– Niektórzy koledzy szydzą z dzieci, które mają kilka psów – dodaje Monika Malitka. – Dla nich to coś nienormalnego mieć takie hobby.

Wprowadzenie w dorosłość

Konkurs Młody Prezenter jest szkołą życia. Młody człowiek ma okazję poznać smak zwycięstwa i porażki, czasem doświadcza niesprawiedliwości lub znaczenia szczęśliwego trafu. Jednak każdy, kto ma talent i ciężko pracuje, dojdzie na szczyt. Na ringu wyraźnie widać, kto wystawia

z przekonania i własnych chęci, a kto tylko dlatego, że słyszał, iż to fajna zabawa.

– Chociaż od lat hodujemy psy i chcieliśmy, żeby nasze dzieci również złapały bakcyla wystawowego, nie udało nam się to do końca – mówi mama Kasi, która przez jeden sezon startowała w konkursach. – Nasza córka brała udział w Junior Handling, jednak widzieliśmy, że to nie była jej pasja. Chociaż czasem nawet wygrywała, nie przełamało to jej nastawienia. Nie nalegaliśmy. Teraz jeździ z nami na wystawy jedynie rekreacyjnie. Nie chce prezentować naszych psów, za to chętnie nam kibicuje i niech tak zostanie.

Starty w konkursach to niezapomniane wrażenia i nowe przyjaźnie zawierane często na długie lata. Nawet młodzież, która już wyrosła z udziału w zawodach, miło wspomina ten okres rywalizacji.

– Startując od 1998 roku w Młodym Prezenterze, zyskałam naprawdę fantastyczne przyjaciółki, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt – opowiada Joanna Łukaszuk. – Wiem że zawsze możemy na siebie liczyć. Wspierałyśmy się podczas konkursów, nawet jak startowałyśmy w jednej grupie wiekowej, bo nieważne było, która z nas będzie pierwsza, ważna była dobra zabawa i zdrowa rywalizacja. Teraz często jeździmy do siebie przed wystawami, umawiamy się na wakacje, weekendy, imprezy, a nawet śluby. Jesteśmy jak jedna rodzina.

Rodzice z pasją i bez

Wydawać by się mogło, że częste wyjazdy na wystawy zobowiązują rodziców do ciągłego uczestniczenia w pasji swoich dzieci. Jednak zazwyczaj są oni obecni na początku kariery swoich pociech, a później młodzież świetnie radzi sobie sama.

– Moi rodzice jeżdżą na większość wystaw, dlatego zazwyczaj podróżujemy razem. Mama zgłasza psy, a ja zgłaszam siebie do udziału w konkursie. U nas nie ma konfliktu interesu – śmieje się Monika Malitka.

Nie każdy ma rodziców hodowców, chociaż zazwyczaj czworonożny rasowy pupil wciąga całą rodzinę w wir życia wystawowego. A jak domownicy staną się stałymi bywalcami kynologicznego światka, to na jednym psie na pewno się nie skończy.

– U nas zaczęło się od jednej amstaffki, którą zaczęliśmy wystawiać. Oczywiście musiała to robić mama, bo ja byłam za mała – mówi Ania Nowicka. – Potem jakoś powiększyło nam się stado amstaffów – dodaje rozbawiona. – Nie bardzo mogłam je prezentować, bo to dość duże i silne psy, a sędziowie podchodzili do nich z rezerwą, dlatego rodzice kupili mi owczarka australijskiego. Uwielbiam z nim występować.

W ogóle uwielbiam wystawiać psy i chciałabym to robić całe życie! – wyznaje Ania z wypiekami na twarzy.

Już po kilku wyjazdach dzieci zyskują całkiem sporą gromadkę kolegów, z którymi umawiają się na kolejne imprezy.

– Na początku rodzice wozili mnie na wystawy. Czasem nie byli zachwyceni, kiedy planowałam występ w jakimś odległym od Częstochowy miejscu – mówi Zuzanna. – Teraz mam już tylu znajomych, że zawsze mogę się z kimś zabrać.

Sędzia do zadań specjalnych

Konkurs Młody Prezenter oceniają sędziowie kynologiczni, którzy zostali wybrani przez Związek, kiedy ta konkurencja zagościła na naszych wystawach. Aby być dobrym arbitrem w tej dziedzinie, trzeba przede wszystkim lubić dzieci i być cierpliwym.

– Najbardziej cenię u młodych ludzi ich stosunek do psów – mówi Janina Staniszewska od wielu lat sędziująca wystawiającą młodzież. – Od razu widać, czy dziecko jest czułe i dobrze nastawione do swojego psa, czy traktuje go przedmiotowo.

Dziś, kiedy młodzi prezenterzy doszli niemal do perfekcji w swoim „fachu”, bardzo trudno jest wyłonić tych najlepszych. Podczas eliminacji każde dziecko musi pokazać tę samą figurę; sprawdza się wówczas ten, kto najdokładniej zrobił ćwiczenie.

– Lubię też, gdy dzieci starannie wykonują zadania – kontynuuje Janina Staniszewska. – Na ringu każdemu udzielają się nerwy i czasem handlerzy zapomną, że mają zrobić literę „T”, a wychodzi im „L”. Często tak się dzieje w wypadku osób niedoświadczonych.

Zmorą każdego sędziego są rodzice, którzy okalają ring i wołają do swoich pociech, zwracając im uwagę, że źle stanęli lub by coś poprawili. Wtedy od razu widać, że ich dzieci nie są dobrze przygotowane do tych zmagań.

Przyszłość prezentera

Po 18. roku życia kończy się kariera młodego prezentera, jednak osoby zaangażowane w wystawy zazwyczaj swoją przyszłość wiążą z tym hobby.

– Chociaż w mojej rodzinie nie ma tradycji wystawiania psów, chciałabym kontynuować moją pasję – zwierza się Zuzanna. – Po gimnazjum zdałam do liceum o profilu biologiczno-chemicznym z myślą o studiowaniu weterynarii. Moi rodzice mi kibicują, więc myślę, że uda mi się spełnić marzenia.

Konkursy są dla młodych ludzi wprowadzeniem do samodzielnej prezentacji różnych psów na ringach.

– Od dłuższego czasu wystawiam psy kilku zaprzyjaźnionym hodowlom – mówi Ala Nowak. – Staram się przede wszystkim pokazywać ich zalety. Biorąc udział w konkursach Młody Prezenter, poznałam wiele ras, nauczyłam się je rozumieć i teraz jestem w stanie dogadać się z każdym psem.

tekst Żaneta Żmuda-Kozina

Artykuł pochodzi z miesięcznika Przyjaciel Pies

Ile kosztuje champion?


Ch.PL BŁĘKITNE BOLERO z Arislandu

- Ile kosztuje u pani taki piękny champion? - zapytał mnie kiedyś pewien młody człowiek na wystawie. Odpowiedziałam z uśmiechem, że championów się nie sprzedaje, sprzedaje się jedynie małe szczeniaki.
- A gdyby chciała pani takiego championa sprzedać, to ile można na nim zarobić? - nieznajomy zadał pytanie żenująco bezpośrednie. - Zarobić? - zdziwiłam się trochę złośliwie. - Chce pan naprawdę wiedzieć, ile trzeba trudu, aby mieć w hodowli tej klasy championa? Proszę więc uważnie posłuchać:

Zakup szczeniaka

Przyszłego championa można kupić w kraju lub za granicą. Możemy też spróbować wyhodować go samemu, jeżeli posiadamy odpowiedniej klasy sukę hodowlaną i spróbujemy pokryć ją jakimś sprawdzonym, wartościowym reproduktorem.

W zależności od rasy, kupując szczenię musimy liczyć się z wydaniem: w kraju przeciętnie 1500-4000 zł, za granicą 600-2000 euro. Do tego dochodzą jeszcze koszty dojazdu. Jeśli marzy nam się szczenię z USA, Australii lub innych dalekich, egzotycznych krajów, doliczyć należy koszt biletów lotniczych, klatki transportowej i opieki weterynaryjnej podczas kilkunastu godzin podróży.

Z kolei jeśli zdecydujemy się na pokrycie suki, koszt krycia w kraju wynosi najczęściej równowartość szczenięcia, za granicą od 400 do 1500 euro, w zależności od kraju, klasy reproduktora, jakiego wybraliśmy i rasy psa. Ceny, które podaje są przykładowe, gdyż górna granica jest w zasadzie bez limitu.

Jeżeli reproduktor mieszka w krajach do których wjazd jest utrudniony, np. Anglii lub Skandynawii, musimy ponad pół roku wcześniej zrobić badania weterynaryjne na obecność przeciwciał w kierunku wścieklizny. Specjalistyczne laboratorium w Puławach, jako jedyne w Polsce wykonuje takie badania, ale próbki z krwią można wysyłać również do laboratorium w Niemczech. Na jego wynik czeka się około 2 tygodni, natomiast całkowity koszt badania wynosi około 500 zł.

Jeszcze innym sposobem (coraz modniejszym) jest pokrycie suki zamrożonym nasieniem samca, sprowadzonym nierzadko z bardzo odległych krajów. W tym przypadku również czeka nas mnóstwo spraw które musimy zgrać w czasie (cieczka suki, klinika, która podejmie się inseminacji, przewiezienie nasienia samolotem, wyszukanie odpowiedniego "dawcy" itd.) Koszt całościowej inseminacji dochodzi czasem do 4000 zł.

Opieka weterynaryjna

Zakładam, że szczeniątko jest już z nami, nic mu nie dolega i będzie wymagało jedynie podstawowej opieki weterynaryjnej. Do momentu osiągnięcia wieku reprodukcyjnego, czyli mniej więcej 2,5-3 lat, czeka je co najmniej 10 szczepień: profilaktycznych przeciwko różnym chorobom wieku szczenięcego i dorosłego oraz przeciwko wściekliźnie.

Jeżeli zażyczymy sobie dobrej klasy szczepionki, za każdą z nich musimy zapłacić minimum 40-70 zł. Małego szczeniaczka, a potem dorosłego psa musimy regularnie odrobaczać. Szczeniaka odrobaczamy nawet co 2-3 miesiące, dorosłego psa przeciętnie dwa razy w roku. Koszt jednorazowego odrobaczenia psa średniej wielkości wynosi od 20 do 100 zł.

W ostatnim czasie istną plagę stanowią kleszcze. Co prawda największa zachorowalność przypada na miesiące ciepłe, ale pies powinien być zabezpieczony przed ich ukąszeniem w ciągu całego roku. W tym celu stosujemy szampony, krople i specjalne obroże. Koszt jednorazowej kuracji, czyli krople i obroża wynosi mniej więcej 100 zł. Najlepsze działanie osiąga się stosując krople i zmieniając obrożę nie rzadziej niż raz na 2-3 miesiące.


Żywienie

Do wyboru mamy zarówno karmy suche, mokre (puszki, saszetki), jak i jedzenie domowe. Karm suchych i mokrych jest na rynku tak duży wybór, że decyzja zależy od nas i zasobności naszego portfela.

Worek 15 kg najtańszej (bytowej) karmy zakupionej w supermarkecie kosztuje około 80 zł, jednak jej jakość pozostawia wiele do życzenia. Nieco lepsza karma będzie nasz kosztowała 120-140 zł, natomiast w przypadku karmy z najwyższej półki musimy liczyć się z kosztami od 180 do 250 zł. Wiadomo, że mały, pokojowy piesek potrzebuje dziennie nie więcej niż garść granulek, ale dorosły pies, ważący od 35 do 60 kg musi otrzymać od 0,5 kg do 1 kg karmy dziennie.

Wiadomo, nie samym chlebem człowiek żyje, uważam, że podobnie jest z psami. Nie powinny one otrzymywać jedynie suchej karmy, ich dietę należy wzbogacać różnymi dodatkami. Większość znanych mi hodowców samodzielnie przygotowuje jedzenie dla swoich psów, dodając około 20% suchej karmy. W przypadku bilansowania karmy muszą się w niej znaleźć różnorodne składniki: mięso, ryby, zboża, oleje, jaja, sery, drożdże, warzywa, otręby, mleko w proszku, mielone siemię lniane itd.

Pielęgnacja

W zależności od rasy psa, którego posiadamy, koszty jego pielęgnacji będą niskie, średnie lub wysokie. W oczywisty sposób rasy krótkowłose wymagają jedynie kąpieli, regularnego przycinania pazurków, sprawdzenia czystości uszu i ewentualnie zdjęcia kamienia nazębnego.

W przypadku ras długowłosych dochodzą koszty specjalnych szamponów (przeciwko filcowaniu włosa, zapobiegających zażółceniu sierści i intensyfikujących barwę, oraz ułatwiających rozczesywanie).

Jeżeli dodatkowo nasz piesek należy do ras wymagających odpowiedniej fryzury, mamy do wyboru albo metodą prób i błędów nauczyć się przygotowywać go samemu, albo przed każdą wystawą odwiedzić salon dla psów. Ceny strzyżenia lub trymowania psa w salonie są różne w zależności od rasy psa, a także miasta, w którym taki salon się znajduje. Za przygotowanie np: setera irlandzkiego, zapłacimy w mniejszym mieście od 50 do 100 zł, ale w Warszawie już od 100 do 250 zł. Trymowanie Airedale teriera wyniesie nas odpowiednio 140-400 zł, a ostrzyżenie pudelka 50-200 zł.

Dobrej jakości maszynka kosztuje przeciętnie ok. 500 zł, nożyczki 100-200 zł, grzebień 50-80 zł, szczotki 100-150 zł, nożyki trymerskie - 100 zł. Szampony pielęgnacyjne od 50 do 150 zł, a środki nabłyszczające od 40 do 120 zł.

Wystawy

Pieska kupujemy z metryką (w kraju) lub z rodowodem eksportowym (za granicą). Aby nasz pupil mógł uczestniczyć w wystawach, i zdobyć uprawnienia hodowlane, musimy zapisać się do Związku Kynologicznego. Koszt jednorazowego wpisowego, składki członkowskiej, nostryfikacji rodowodu, rejestracji psa lub wyrobienia rodowodu krajowego wynosi około 150 zł.

Z kolei wystaw mamy do wyboru kilkadziesiąt. Praktycznie przez prawie cały rok nie ma weekendu, podczas którego by nie odbywała się jedna lub dwie wystawy jednocześnie w różnych rejonach Polski. Koszt zgłoszenia psa na wystawę wynosi od 70 do 150 zł, w zależności od rangi wystawy (krajowa, międzynarodowa, europejska). Zgłaszając psa na wystawę, musimy liczyć się również z kosztami dojazdu. W przypadku miejscowości znacznie oddalonej od naszego miejsca zamieszkania musimy dodatkowo pomyśleć o noclegu i posiłkach. Koszty wystaw za granicą są w naturalny sposób odpowiednio wyższe. Również czas poświęcony wystawom znacznie wydłuża się i czasem trzeba skorzystać z urlopu, aby nie "gonić na wariata", i oprócz uczestnictwa w wystawie, znaleźć jeszcze chwilkę na odpoczynek, spotkania z przyjaciółmi i zwiedzanie nierzadko pięknych i bardzo atrakcyjnych turystycznie miejscowości.

Istnieją rasy na tyle rzadkie, że na wystawach prezentowane są pojedyńczo – w takim przypadku z ładnym psem tytuł Młodzieżowego, a potem dorosłego Championa zdobędziemy łatwo i szybko. Niestety większość wystawców nie ma możliwości zaznania takiego luksusu i upragnione wnioski CWC trzeba "wyjeździć". Chyba, że mamy naprawdę wyjątkowej klasy zwierzę, potrafimy je pięknie przygotować i pokazać, a na dodatek szczęście nam sprzyja – wtedy prawie każda wystawa zakończona będzie sukcesem. W przypadku dobrej klasy psa, aby został on Championem Młodzieży, musimy zgłosić go na co najmniej 4 do 7 wystaw. Nieco trudniej będzie uzyskać nam tytuł Championa Polski, bo i wymagania są większe, i konkurencja nie do zlekceważenia. Możemy mówić o dużym szczęściu, jeżeli uda nam się zakończyć championat zanim pies skończy trzy lata i wystartuje na 6-10 wystawach. Znam przypadki wyjątkowo "zawziętych" wystawców, których pies otrzymał wreszcie tytuł Championa Polski, jednak wymagało to zaliczenia ponad 30 wystaw.


Jeszcze trudniej jest uzykać tytuł Multichampiona lub Interchampiona. Multichampion (nazwa nieoficjalna, lecz często używana) - to pies, który ma zdobyte przynajmniej championaty trzech krajów. Natomiast Interchampionem, szczególnie w przypadku raz podlegającym próbom pracy, zostaje pies który oprócz 2 wniosków na Międzynarodowego Championa Piękności (tzw. CACIB-ów) zdobytych w kraju i za granicą w odstępie roku, musi jeszcze mieć specjalny certyfikat użytkowości zobyty np. na wyścigach chartów, podczas szkolenia psów obrończych lub podczas konkursów prób myśliwskich. Przeciętny koszt takiego specjalistycznego, najczęściej 3 miesięcznego szkolenia, może wahać się od 2000 do 5000 zł. Dla psów, które nie podlegają próbom pracy, wymagane są cztery CACIB-y zdobyte w przynajmniej trzech różnych krajach.

To ile w końcu kosztuje champion?

Podsumowując podane informacje, możemy pokusić się o podliczenie wszystkich kosztów, jakie musi ponieść przeciętny nabywca szczenięcia, marząc o posiadaniu pod swoim dachem wystawowego championa. Aby ułatwić sobie i Państwu takie rozważania, umówmy się, że kupiliśmy pieska w Polsce w renomowanej hodowli, należy on do rasy dość popularnej, jest psem średniej wielkości i po osiągnięciu dojrzałości okaże się efektownym przedstawicielem rasy, takiej, która nie wymaga zbyt wielu zabiegów pielęgnacyjnych wokół siebie, a my będziemy szczęśliwi, jeżeli zdobędzie on tytuł Młodzieżowego Championa Polski i Championa Polski.

Jako przykład weźmy setera irlandzkiego, który ukończył właśnie 3 lata:

Zakup psa = 2500 zł
Dziesięć szczepień = 400 zł
Sześć razy środki od kleszczy = 600 zł
Sześć razy odrobaczenie = 240 zł
Żywienie w ciągu 36 miesięcy = 7 200 zł
Strzyżenie 7 x plus dojazd = 840 zł
6 x wystawa (Młodzieżowy Champion Polski) = 450 zł
6 x paliwo (Młodzieżowy Champion Polski = 600 zł
6 x wystawa (Champion Polski) = 480 zł
6 x paliwo (Champion Polski) = 600 zł
Opłaty w Związku Kynologicznym = 200 zł
Próby polowe + dojazd = 200 zł

Ogółem = 14 310 zł

Nie będę siebie i Państwa "załamywać" liczeniem ile kosztuje zdobycie przez psa kolejnych tytułów, ale myślę, że każdy dodatkowy championat zdobyty za granicą to minimum 2000-3000 zł.

Hmm… Naprawdę nie sądziłam, że nasze hobby pochłania tyle gotówki. Jadąc na kolejne wystawy często na drugim końcu Europy, nigdy nie myśli się o takich drobiazgach. Najważniejsza jest nadzieja, że i tym razem naszemu pieskowi uda się zabłysnąć.

tekst Jadwiga Konkiel (setery irlandzkie Arisland)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
owczarek'ab
Miłośnik zwierząt



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka.

PostWysłany: Nie 16:42, 27 Lut 2011    Temat postu:

Junior Handling - Aleksandra Szydłowska
[link widoczny dla zalogowanych]

Wśród miłośników psów jest prawdziwą gwiazdą. Jej sukcesy porównywane są do zwycięstw Adama Małysza i Justyny Kowalczyk. Zwycięża w Polsce, Europie i na świecie.


Ola Szydłowska ma zaledwie 14 lat, a już wygrała mistrzostwa świata w prezentowaniu psów. Choć w Polsce to mało popularny sport, sukcesy stały się dla Oli lekarstwem na zamknięcie w sobie i chorobliwą nieśmiałość.

- Nawet nie wychodziła na podwórko. Nie rozmawiała z dziećmi - wspomina Maciej Szydłowski, ojciec dziewczyny.

Od 6 lat Ola pokazuje psy na wystawach w konkurencji „młody prezenter". Jej zadanie polega na perfekcyjnej prezentacji swojego psa i zwierząt innych hodowców przed sędziami. Oceniany jest kontakt prezentera z podopiecznym, wygląd czworonoga, a nawet prezencja opiekuna. Odkąd Ola startuje w zawodach wygrała dziesiątki konkurencji „młodych prezenterów" w całej Polsce i Europie.

Co się zmieniło w jej życiu odkąd ma psy?

- Na pewno podejście do życia. Do szkoły. Więcej przebywam z ludźmi. Mam świetny kontakt z rodzicami- opisuje swoją obecną sytuację bohaterka.

Sukces Oli był tym większy, że wygrała w Wielkiej Brytanii, gdzie zrodziła się cała tradycja psich pokazów i hodowli. Na najstarszej brytyjskiej wystawie Crufts konkurują najlepsi „młodzi prezenterzy" z całego świata. 14 letnia Ola została Mistrzynią Świata, jako pierwsza Polka w 130 letniej historii tych zawodów.

- Zwycięża tak, jak Justyna Kowalczyk – komentuje obecność Oli na zawodach Andrzej Mania, prezes Polskiego Związku Kynologicznego.

Chociaż dzisiaj Ola doskonale radzi sobie z publicznymi występami, jeszcze kilka lat temu dziewczynka bała się nawet kolegów ze szkoły i prawie nie wychodziła z domu. Rodzice Oli przez kilka lat szukali metody, żeby pomóc córce, aż w końcu trafili w Internecie na informacje o dogoterapii - to metoda wspomagania rehabilitacji dzieci przy pomocy psa. Pierwszy zakupiony golden retriwer miał dziewczynce pomóc okazywać emocje i otworzyć ją na świat.

Jak odpowiadają rodzice Oli na pytanie, co ich rodzina zawdzięcza obecności psów?

- Tylko naszą Olę. Naszą Olę, taką jaka jest teraz – odpowiada Anna Szydłowska, matka dziewczyny.

Jak dowiedzieli się reporterzy Uwagi! Ola wygrała dziś kolejne zawody, tym razem w Monako. Jako pierwsza Polka została zaproszona tam przez rodzinę książęcą. Dzięki tej wygranej będzie miała możliwość reprezentowania Monako na wystawach międzynarodowych.

[link widoczny dla zalogowanych]
Mistrzostwa Świata


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bulterierka
Moderator



Dołączył: 24 Lut 2009
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnów/ małopolska

PostWysłany: Nie 17:18, 27 Lut 2011    Temat postu:

Dziewczyna świetna , jednak jak jej ojciec stwierdził" ogromne finanse" . Chciałabym choć w ćwiartce być taka dobra , jednak sprawy finansowe mnie blokują. Życzę jej jak najlepszych sukcesów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
owczarek'ab
Miłośnik zwierząt



Dołączył: 25 Paź 2009
Posty: 1614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka.

PostWysłany: Sob 16:08, 05 Mar 2011    Temat postu:

Tak, Ola jest naprawdę niesamowita. Wystawy są dość kosztownym hobby, ale czego nie robi się dla dziecka i spełnienia jego marzeń Wink

Po co komu wystawy psów?


Takie pytanie słyszę bardzo często. Oczywiście, zadają je głównie ci, którzy nigdy na wystawie nie byli i żądają, by w kilku słowach udowodnić im celowość organizowania takich imprez.
Najprostszą odpowiedzią jest - "widać są komuś potrzebne, jeśli co roku tylko w Polsce bierze w nich udział kilkanaście tysięcy ludzi, a w całej Europie, w całym świecie ich liczba idzie w miliony", ale rzadko kogo takie wyjaśnienie zadowala.

Rzeczywiście, właściwa odpowiedź powinna być inna i dłuższa: wystawa psów jest widowiskiem, imprezą sportową i ma znaczenie dla rozwoju hodowli. Dla ogromnej większości ludzi jest to skrzyżowanie festynu na świeżym powietrzu z pokazem psiej urody, organizowanym w myśl skomplikowanych i tajemniczych reguł. Większość widzów na wystawach nie ma psa rasowego (dobrze, jeżeli w ogóle ma jakiegoś psa) i przychodzi na wystawę, by "pokazać dziecku ładne pieski". Trzeba o tym koniecznie pamiętać!

Mniej liczna, ale za to bardziej widoczna grupa, to wystawcy. Dla nich - zazwyczaj - wystawa psów jest imprezą sportową, w której biorą udział. To na nich opiera się całe to widowisko! Wystawcy przyjeżdżają z całego kraju (a bywa, że i z zagranicy), by pokazać swoje najpiękniejsze zwierzęta i znaleźć potwierdzenie, że są właśnie naj, naj, naj. Na psy, które znajdą uznanie u sędziego, czekają normalne trofea sportowe: medale, dyplomy, puchary. W stosunku do "prawdziwego" sportu jest tylko jedna, ale bardzo istotna różnica: nie ma nagród pieniężnych. Na dodatek, czy można sobie wyobrazić zawody sportowe, w których uczestnicy płacą za prawo udziału? Dziś trudno byłoby znaleźć taką dyscyplinę sportową, a wystawy psów takie właśnie są! Uczestnictwo w wystawie jest związane z całkiem niemałymi opłatami, więc nie ma co się dziwić, że część wystawców uważa, iż publiczność jest w zasadzie niepotrzebna, a widzowie tylko przeszkadzają...

Najmniej liczną grupą zainteresowanych wystawami są hodowcy, prawdziwa śmietanka wśród właścicieli psów. Na ten tytuł zasługuje tylko taki właściciel suki, który dochował się od niej szczeniąt. W myśl dość pokrętnych przepisów organizacji kynologicznych (czyli zajmujących się psami; od gr. kynos - pies) właściciel najpiękniejszego nawet psa nie jest hodowcą, dopóki sam nie odchowa przynajmniej kilku szczeniąt... Dla hodowców wystawa psów to okazja do porównania "swoich" szczeniąt ze zwierzętami urodzonymi u innych hodowców. Na dodatek (nie jedynym!) warunkiem dopuszczenia psa do hodowli jest pokazanie go na kilku wystawach i uzyskanie zadowalającej oceny od kompetentnego sędziego, toteż każdy hodowca musi zaprezentować swego nowego psa na co najmniej trzech wystawach. Oczywiście, hodowcy uważają, że wystawy są organizowane tylko dla nich, i zarówno widzów, jak i innych wystawców mają za nic.

Jak widać, dla każdego wystawa psów jest czymś innym: może być widowiskiem plenerowym, może być imprezą sportową, może być kryterium dopuszczenia psa do hodowli. Wspaniałe w niej jest właśnie to, że pełni ona tyle rozmaitych funkcji, zaspokajając tak różnorodne potrzeby wielu ludzi.

Na dodatek Związek Kynologiczny w Polsce dość poważnie traktuje swoje powołanie - propagowanie hodowli psów rasowych, toteż bardzo często wystawy psów są połączone z różnymi innymi imprezami. Dla laika przecież sama wystawa psów bywa śmiertelnie nudna - bo niewielkie różnice między najlepszymi psami dla osób niezainteresowanych akurat tą rasą są nieistotne czy wręcz niezauważalne. Publiczność pragnie oglądać rywalizację w myśl zasad, które rozumie - stąd też bardzo często przy okazji wystaw są organizowane wyścigi psów, pokazy szkolenia, zawody agility czy flyball.

Wystawa psów nie jest jednak plebiscytem, na którym wybiera się psa najpiękniejszego zdaniem publiczności (choć i takie dyscypliny bywają). Reguły sportu kynologicznego są dość ścisłe i bez niezbędnych wyjaśnień niepojęte dla początkujących miłośników lub właścicieli psów rasowych.

tekst Adam Janowski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wszystkoopsach.fora.pl Strona Główna -> Wystawy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin